Adwokat składając zastrzeżenie do protokołu w trybie art. 162 KPC nie musi wskazywać przepisu, który został naruszony.

Sądy żądają niejednokrotnie od zawodowych pełnomocników, aby zgłaszając zastrzeżenie do protokołu w trybie art. 162 KPC wskazywali konkretny przepis, który miał naruszyć sąd. Niedawno opublikowano orzeczenie Sądu Najwyższego (wyrok SN z 30.09.2020r., sygn. IV CSK 9/19, publ. m.in. OSNC 2021 nr 6, poz. 42), z którego uzasadnienia wynika, że żądanie wskazania takiego konkretnego przepisu nie musi być spełnione, gdyż wystarczy wskazanie na rodzaj uchybienia popełnionego przez sąd, jego znaczenie dla wyniku postępowania i sugerowane możliwości skorygowania. I tak Sąd Najwyższy stwierdził:

„Celem art. 162 KPC jest pobudzenie inicjatywy procesowej stron, zapobieganie ich nielojalności przez zobligowanie do zwracania na bieżąco uwagi sądu na wszelkie uchybienia procesowe w celu ich niezwłocznego wyeliminowania i niedopuszczenie do celowego tolerowania przez strony takich uchybień z zamiarem późniejszego wykorzystania ich w środkach zaskarżenia. Skoro zastrzeżenia zgłaszane przez stronę stosownie do art. 162 KPC mają służyć osiągnięciu powyższego celu, to oczekiwania co do stopnia ich szczegółowości w konkretnej sprawie zależne są od tego, jakie uchybienia strona dostrzegła w czynnościach sądu. Oczywiście nie wystarczy przy tym stwierdzenie do protokołu, że strona zgłasza jakieś bliżej niesprecyzowane zastrzeżenia w odniesieniu do czynności lub decyzji procesowych sądu, lecz konieczne jest wskazanie na rodzaj uchybienia popełnionego przez sąd, jego znaczenie dla wyniku postępowania i sugerowane możliwości skorygowania.

Art. 162 KPC ma zastosowanie zarówno do stron reprezentowanych profesjonalnie, jak i nie korzystających z takiej reprezentacji.

Gdy chodzi o strony, które nie są profesjonalnie reprezentowane, to poczynając od 3 maja 2012 r. tylko pouczenie strony działającej bez profesjonalnego pełnomocnika o treści m.in. art. 162 KPC uzasadnia zastosowanie wobec niej rygorów tegoż przepisu. Od takiej strony, także pouczonej, nie można jednak wymagać, by wskazywała konkretne przepisy o postępowaniu cywilnym, które sąd miał naruszyć. Tego rodzaju oczekiwania można natomiast stawiać profesjonalnym pełnomocnikom reprezentującym stronę, chociaż w szeregu przypadkach warunki do skorygowania błędów procesowych sądu powstaną już po oznaczeniu sytuacji, w której doszło do popełnienia uchybienia przez sąd, określeniu jego rodzaju oraz znaczenia dla przebiegu postępowania i jego wyniku, a także zasugerowaniu możliwości jego usunięcia; nie jest wówczas konieczne powołanie się także przez profesjonalnego pełnomocnika na konkretny przepis, który sąd prowadzący postępowanie miał naruszyć.”

Ciekawe, jak cytowane orzeczenie „przyjmie się” w sądowej praktyce.

Przepowiedziane katastrofy.

Od 3 lipca 2021 roku do upływu roku od odwołania stanu zagrożenia epidemicznego lub stanu epidemii sędzia wg własnego wyboru może rozpoznawać sprawy na posiedzeniach zdalnych, na posiedzeniach w sali sądowej (ale tylko „gdy rozpoznanie sprawy na rozprawie lub posiedzeniu jawnym jest konieczne, a ich przeprowadzenie w budynku sądu nie wywoła nadmiernego zagrożenia dla zdrowia osób w nich uczestniczących”) lub – „gdy nie można przeprowadzić posiedzenia zdalnego, a przeprowadzenie rozprawy lub posiedzenia jawnego nie jest konieczne” – na posiedzeniu niejawnym. Wprowadzona możliwość rozpoznawania spraw na posiedzeniach niejawnych ma sprzyjać nadrobieniu przez sądy zaległości, ale jest sprzeczna z podstawowymi zasadami procesu cywilnego. Można teraz procedować w zasadzie w każdej sprawie jednoosobowo w obu instancjach na posiedzeniu niejawnym i orzekać w istocie tylko na podstawie dokumentów, bez wysłuchania świadków, stron i ich pełnomocników. Można ogłaszać orzeczenie tylko poprzez umieszczenie go w portalu internetowym. Czy będzie to budować autorytet wymiaru sprawiedliwości?  Czy obywatele będą ufać anonimowemu i odległemu sądowi? Oczywiście, że nie, ale wydaje się, że dla aktualnych politycznych decydentów jest to bez znaczenia.

Od 3 lipca ruszyły też tzw. doręczenia elektroniczne czyli zrównanie otwarcia pliku w portalu sądowym z jego doręczeniem do zawodowego pełnomocnika. Już w pierwszych dniach obowiązywania nowych przepisów w tym zakresie okazało się, że portale sądowe nie mają odpowiednich funkcjonalności, a skuteczność nowego sposobu doręczeń jest powszechnie kwestionowana. Nie sposób odmówić zasadności licznym – krytycznym wobec nowych rozwiązań – głosom w mediach. Reforma w tym zakresie nie została po prostu należycie przygotowana. I tu wydaje się, że politycznym decydentom jest to obojętne, choć ucierpi na tym sprawność wymiaru sprawiedliwości. Szkody będziemy mierzyć nie tylko liczbą odrzuconych jako „spóźnione” środków odwoławczych i reklamacji pełnomocników, ale przede wszystkim niezadowoleniem obywateli poszukujących ochrony prawnej w polskich sądach.  

Idę o zakład, że za rok lub dwa statystyki potwierdzą, iż ani możliwość rozpoznawania spraw cywilnych jednoosobowo na posiedzeniach niejawnych, ani doręczenia elektroniczne nie przyśpieszyły pracy sądów.