Przepowiedziane katastrofy.

Od 3 lipca 2021 roku do upływu roku od odwołania stanu zagrożenia epidemicznego lub stanu epidemii sędzia wg własnego wyboru może rozpoznawać sprawy na posiedzeniach zdalnych, na posiedzeniach w sali sądowej (ale tylko „gdy rozpoznanie sprawy na rozprawie lub posiedzeniu jawnym jest konieczne, a ich przeprowadzenie w budynku sądu nie wywoła nadmiernego zagrożenia dla zdrowia osób w nich uczestniczących”) lub – „gdy nie można przeprowadzić posiedzenia zdalnego, a przeprowadzenie rozprawy lub posiedzenia jawnego nie jest konieczne” – na posiedzeniu niejawnym. Wprowadzona możliwość rozpoznawania spraw na posiedzeniach niejawnych ma sprzyjać nadrobieniu przez sądy zaległości, ale jest sprzeczna z podstawowymi zasadami procesu cywilnego. Można teraz procedować w zasadzie w każdej sprawie jednoosobowo w obu instancjach na posiedzeniu niejawnym i orzekać w istocie tylko na podstawie dokumentów, bez wysłuchania świadków, stron i ich pełnomocników. Można ogłaszać orzeczenie tylko poprzez umieszczenie go w portalu internetowym. Czy będzie to budować autorytet wymiaru sprawiedliwości?  Czy obywatele będą ufać anonimowemu i odległemu sądowi? Oczywiście, że nie, ale wydaje się, że dla aktualnych politycznych decydentów jest to bez znaczenia.

Od 3 lipca ruszyły też tzw. doręczenia elektroniczne czyli zrównanie otwarcia pliku w portalu sądowym z jego doręczeniem do zawodowego pełnomocnika. Już w pierwszych dniach obowiązywania nowych przepisów w tym zakresie okazało się, że portale sądowe nie mają odpowiednich funkcjonalności, a skuteczność nowego sposobu doręczeń jest powszechnie kwestionowana. Nie sposób odmówić zasadności licznym – krytycznym wobec nowych rozwiązań – głosom w mediach. Reforma w tym zakresie nie została po prostu należycie przygotowana. I tu wydaje się, że politycznym decydentom jest to obojętne, choć ucierpi na tym sprawność wymiaru sprawiedliwości. Szkody będziemy mierzyć nie tylko liczbą odrzuconych jako „spóźnione” środków odwoławczych i reklamacji pełnomocników, ale przede wszystkim niezadowoleniem obywateli poszukujących ochrony prawnej w polskich sądach.  

Idę o zakład, że za rok lub dwa statystyki potwierdzą, iż ani możliwość rozpoznawania spraw cywilnych jednoosobowo na posiedzeniach niejawnych, ani doręczenia elektroniczne nie przyśpieszyły pracy sądów.