Jak odciążyć funkcjonariuszy

Do laski marszałkowskiej został złożony poselski projekt ustawy o zmianie ustawy – Kodeks w sprawach o wykroczenia. Zgodnie z tym projektem już nie będzie można odmówić przyjęcia mandatu, a po jego otrzymaniu ukarany będzie miał 7 dni na złożenie odwołania do sądu wskazując, czy zaskarża mandat co do winy, czy co do kary oraz wskazując – pod rygorem utraty prawa powoływania w dalszym postępowaniu – wszystkie znane mu dowody na poparcie swoich twierdzeń. Odwołanie nie wstrzymuje natychmiastowej wykonalności mandatu karnego, potrzebny jest oddzielny wniosek. Sąd rozpoznający sprawę może ukarać odwołującego bardziej surowo, o czym funkcjonariusz nakładający grzywnę mandatem powinien karanego pouczyć.

Wypowiedzi w mediach wskazują, że projekt ten nie tylko zszokował obrońców praw człowieka, profesurę i adwokatów, ale wzbudził wątpliwości nawet w obozie rządzącym, co może utrudnić dalszą drogę legislacyjną. Warto zapoznać się z jego uzasadnieniem, które zawiera m.in. takie – wiele mówiące o jego autorach –  sformułowania:

„Stosowanie sankcji w drodze mandatu karnego nie jest orzekaniem (wymierzaniem kary) , ale nakładaniem kary grzywny.” – s. 2 uzasadnienia

„Monopol sądów w sprawowaniu wymiaru sprawiedliwości rodzi konieczność zagwarantowania sądowego rozstrzygnięcia każdej sprawy, której przedmiotem jest spór o prawo, zaś stroną sporu jest jednostka lub inny podmiot podobny. Sądowy wymiar sprawiedliwości nie oznacza jednak, że wszystkie sprawy i kwestie dotyczące sytuacji prawnej jednostki muszą być rozstrzygane wyłącznie przez sądy (por. wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 8 grudnia 1998 r., K 41/97, OTK 1998 z. 7, poz. 117). Wystarczy by sądom została zagwarantowana kompetencja do ostatecznej weryfikacji rozstrzygnięcia organu niesądowego.” – s. 3-4 uzasadnienia

„Przysługujące w myśl Europejskiej Karty Praw Człowieka prawo do sądu nie oznacza jednak, że nie są akceptowalne rozwiązania prawne polegające na tym, iż zarówno wina i kara sprawcy rozstrzygana  jest początkowo przez organ niesądowy.” – s. 5 uzasadnienia

„Jak wskazuje praktyka, przeważająca większość spraw o wykroczenia wnoszonych do sądu w związku z odmową przyjęcia mandatu przez sprawcę kończy się wydaniem prawomocnego wyroku skazującego. Poza tym odmowa przyjęcia mandatu przez sprawcę niejednokrotnie ma charakter impulsywny i nieprzemyślany, a w konsekwencji powoduje konieczność podjęcia szeregu czynności związanych z wytoczeniem oskarżenia w sprawie o wykroczenie.” – s. 6 uzasadnienia

„W konsekwencji proponowanych regulacji, w szczególności przerzucania ciężaru procesowego zaskarżenia mandatu na ukaranego, należałoby się spodziewać znacznego zmniejszenia wpływu spraw o wykroczenia do sądu. Ponadto proponowane postępowanie odciążyłoby funkcjonariuszy od składania dużej liczby wniosków o ukaranie, na rzecz przekazania do sądu materiałów sprawy.” – s.7 uzasadnienia

Jeśli nawet projekt ten nie zostanie przyjęty, warto odnotować, że wśród jego wnioskodawców są następujący prawnicy:

Jan Kanthak – mgr prawa po Uniwersytecie Warszawskim; reprezentant wnioskodawców;

Kazimierz Smoliński – adwokat z izby adwokackiej w Gdańsku;

Ireneusz Zyska – radca prawny z okręgowej izby radców prawnych w Wałbrzychu;

Barbara Bartuś – mgr prawa po Uniwersytecie Rzeszowskim i magister administracji  po Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie

Objawy zapaści

Sąd Okręgowy w Warszawie rozsyła do pełnomocników powodów „zobowiązanie” następującej treści:


ZOBOWIĄZANIE

Sąd Okręgowy w Warszawie (…) Wydział Cywilny w sprawie z powództwa(…), (…) przeciwko (…) w Warszawie o zapłatę i ustalenie zobowiązuje Pana jako pełnomocnika do wypowiedzenia się w terminie 7 dni, dlaczego pozew nie został złożony na podstawie art. 372 § 2 k.p.c. w sądzie właściwym ze względu na miejsce zamieszkania powodów czy ta decyzja była konsultowana z powodami, albowiem może być uznana za sprzeczną z ich interesami, gdyż koszty ich dojazdu do sądu na przesłuchanie mogą w związku z tym nie zostać uznane za celowe, a nadto z uwagi na obciążenie Sądu Okręgowego w Warszawie czas rozpoznania sprawy łącznie z postępowaniem apelacyjnym może wynieść ok. 5 lat.

Z zasady nie komentuję czynności sądu, dokonałem zatem tylko pogrubienia czcionki dwóch fragmentów „zobowiązania” i jego treść pozostawiam bez komentarza. Zawodowych kolegów proszę o chwilę refleksji, również w kwestii, jak adwokat powinien Sądowi odpowiedzieć.

Pogodnych Świąt!

Pamiętajmy o sądach polubownych.

Warto zapoznać się z nie najnowszym, co prawda, ale niedawno opublikowanym, wyrokiem Sądu Najwyższego potwierdzającym szerokie uprawnienia sądownictwa polubownego (wyrok z dn. 18.07.2019r. sygn. akt CSK 323/18).

W uzasadnieniu powołanego orzeczenia SN stwierdził m.in.:

„Zgodnie z art. 1184 § 2 k.p.c. sąd polubowny może, z zastrzeżeniem przepisów ustawy, prowadzić postępowanie w taki sposób, jaki uzna za właściwy i nie jest związany przepisami o postępowaniu przed sądem państwowym. […] Istotą sądownictwa polubownego jest autonomia i swoboda działania stron, a sąd polubowny nie jest związany przepisami kodeksu postępowania cywilnego o postępowaniu przed sądem państwowym (art. 1184 § 2 k.p.c.). Obligują go jedynie bezwzględnie obowiązujące przepisy kodeksu postępowania cywilnego normujące postępowanie przed sądem polubownym […] jeżeli przepis ustawy nie stanowi inaczej, strony mogą uzgodnić sposób postępowania przed sądem polubownym (art. 1184 § 1 w zw. z art. 1184 § 2 k.p.c.).” Strony czynią to zwykle poddając postępowanie postanowieniom regulaminu danego sądu. Wyrok sądu polubownego może zostać uchylony tylko w przypadku spełnienia jednej z przesłanek określonych w art. 1206 k.p.c., z których najczęściej wskazywaną jest sprzeczność z podstawowymi zasadami porządku prawnego RP, która to klauzula – co przypomina SN – jest interpretowana wąsko.

„W orzecznictwie Sądu Najwyższego utrwalony jest pogląd, że podstawa z art. 1206 § 2 pkt 2 k.p.c. jest uzasadniona wówczas, gdy skutek wyroku sądu polubownego godzi w podstawowe zasady porządku prawnego państwa. Należy przez nie rozumieć nie tylko normy konstytucyjne o zasadniczym znaczeniu ale i naczelne zasady rządzące poszczególnymi dziedzinami prawa materialnego i procesowego. Sąd nie może w ramach postępowania o uchylenie wyroku sądu polubownego rozstrzygać merytorycznie sporu między stronami postępowania arbitrażowego. W konsekwencji nie może badać, czy wyrok sądu polubownego nie pozostaje w sprzeczności z prawem materialnym i czy znajduje oparcie w faktach podanych w jego uzasadnieniu, jak również czy fakty te zostały prawidłowo ustalone.”

Szeroko jest natomiast rozumiana moc wiążąca orzeczenia sądu polubownego. Jak precyzuje SN w powołanym wyroku:

Wobec widocznej zapaści sądów powszechnych i koszmarnej podwyżki opłat sądowych może warto częściej czynić zapisy na sąd polubowny i tam poszukiwać sprawiedliwości?

„Za szerokim ujęciem granic mocy wiążącej orzeczenia przemawia ekonomia procesowa i jednolitość rozstrzygnięć zapadających w związanych sprawach, natomiast za wąskim – zasada dyspozycyjności, swoboda jurysdykcyjna sędziego, jak i chęć zapobiegania petryfikacji rozstrzygnięć błędnych. W orzecznictwie Sądu Najwyższego dominuje zasługujący na podzielenie pogląd, że granice przedmiotowe mocy wiążącej należy oceniać według reguł przyjętych w art. 366 k.p.c. w odniesieniu do przedmiotowych granic powagi rzeczy osądzonej. W konsekwencji moc wiążącą z perspektywy kolejnych postępowań uzyskują jedynie ustalenia dotyczące tego, o czym orzeczono w związku z podstawą sporu (rozstrzygnięcie o żądaniu w połączeniu z jego podstawą faktyczną). Moc wiążąca orzeczenia nie rozciąga się natomiast na kwestie prejudycjalne, które sąd przesądził, dążąc do rozstrzygnięcia o żądaniu i których rozstrzygnięcie znajduje się poza sentencją, jako element jej motywów. Natomiast treść uzasadnienia może służyć sprecyzowaniu rozstrzygnięcia zawartego w sentencji, a nie temu by moc wiążącą orzeczenia rozciągać na kwestie pozostające poza sentencją. Inaczej rzecz ujmując moc wiążąca odnosi się do skutku prawnego, który stanowił przedmiot orzekania i nie oznacza związania sądu i stron ustaleniami i oceną prawną zawartą w uzasadnieniu innego orzeczenia, w tym rozstrzygnięcia o zasadności zarzutów podnoszonych przez pozwanego. Zakresem prawomocności materialnej jest bowiem objęty tylko ostateczny wynik rozstrzygnięcia, a nie przesłanki, które do tego doprowadziły. Tego rodzaju zagadnienia mogą być przedmiotem odmiennego osądu w późniejszych procesach, dopóki nie zostaną objęte rozstrzygnięciem w sposób, który będzie wiązał kolejne sądy w dalszych postępowaniach.”

Jeszcze o sztuce legislacji

Jak podałem w poprzednim poście – w Dzienniku Ustaw z 28 listopada 2020r. opublikowano jednocześnie dwie kolejne „ustawy covidowe” – pod pozycją 2112 ustawę z 28 października 2020r. i pod pozycją 2113 ustawę późniejszą, choć datowaną na ten sam dzień tj. 28 października 2020r. Szczegóły mają się następująco: Trzecie czytanie drugiej z wymienionych ustaw (poz. 2113)  miało miejsce 28 października 2020 roku na 20. posiedzeniu sejmu, jej data jest zatem podana prawidłowo. Rzecz w tym, że trzecie czytanie (decydujące zgodnie z art. 119 i art. 121 Konstytucji RP)  pierwszej z nich (poz. 2112) odbyło się nie 28 października, ale 22 października 2020 roku na 19, a nie na 20. posiedzeniu sejmu (vide: https://www.sejm.gov.pl/Sejm9.nsf/PrzebiegProc.xsp?id=F2D65990729B3B74C1258606005106BB), a zatem ustawa ta powinna być datowana na 22 października, a nie na 28 października 2020 roku.

Dlaczego publikowana w Dzienniku Ustaw RP pod pozycją 2112 ustawa o zmianie niektórych ustaw w związku z przeciwdziałaniem sytuacjom kryzysowym związanym z wystąpieniem COVID-19 jest nieprawidłowo datowana na 28, a nie 22 października 2020 roku? Znowu błąd ustawodawcy czy celowe działanie polityków?

Dwa artykuły 48a – czy traktujemy się poważnie?

W Dzienniku Ustaw z 28 listopada 2020r. opublikowano jednocześnie dwie kolejne „ustawy covidowe” – pod pozycją 2112 ustawę z 28 października 2020r. i pod pozycją 2113 ustawę późniejszą, choć datowaną na ten sam dzień tj. 28 października. Jak donosi prasa, publikację ustawy przyjętej wcześniej opóźniono, żeby zdążyć z jej „poprawieniem” niezbędnym po „poselskich błędach w głosowaniu”. Opóźnienie publikacji pozostawię bez komentarza jako prawdopodobny delikt konstytucyjny. Nie zamierzam też pochylać się nad losem tych medyków, którym najpierw przyznano, a potem odebrano dodatkowe wynagrodzenie, bo – choć mi ich szkoda – są na to inne fora. Zamierzam uronić łzę nad polskim ustawodawcą, który sprawia teraz wrażenie nie tylko nieprzewidywalnego, ale i nieuważnego.

Oto bowiem – troska o pozbawienie medyków podstawy prawnej do uzyskania dodatkowego wynagrodzenia tak zajęła ustawodawcę, że w zmienianej wciąż ustawie z 5 grudnia 2008 roku o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi pozostawiono dwa różne artykuły 48a – jeden przewidujący kary pieniężne za niestosowanie się do nakazów, zakazów lub ograniczeń w stanie zagrożenia epidemicznego lub stanu epidemii, i drugi – o pobieraniu materiału z górnych dróg oddechowych w celu wykonania testu diagnostycznego. Nie wiemy, czy obowiązuje tylko jeden z nich (późniejszy?), czy obowiązują obydwa? Wszyscy ukarani na podstawie art. 48a mogą teraz argumentować, że de lege lata do wystawienia mandatu czy wymierzenia kary nie ma podstawy prawnej. Stan niepewności godzi nie tylko w bezpieczeństwo obrotu prawnego, ale przede w zwykłych ludzi. Rzeczą praktyków: sędziów, adwokatów, radców prawnych, jak i policjantów czy prokuratorów jest stosować prawo. Aby to należycie czynić, trzeba wszakże mieć pewność, czy i jakie prawo obowiązuje.

Każdy obywatel, a podatnik w szczególności ma prawo oczekiwać, by jego Państwo traktowało go poważnie, a ustawodawca był racjonalny. Drodzy Wybrańcy Narodu, wykonywanie mandatu poselskiego to nie tylko wpatrywanie się w łopocące flagi na uroczystościach i błyskotliwe polemiki, ale przede wszystkim rzetelna praca legislacyjna. A tego w tym przypadku zabrakło.

Sędzia sądu wyższej instancji nie może orzekać bez delegacji w sądzie instancji niższej, a delegacja taka wymaga jego zgody – „trójkowa” uchwała SN do wykorzystania w kwestii nieważności postępowania, ale i w obronie sędziowskiej niezależności.

Zgodnie z uchwałą Sądu Najwyższego z dnia 13 marca 2020 roku (III CZP 68/19 publ. OSNC 2020 nr 11 poz. 97) „sędzia powołany przez Prezydenta RP do pełnienia urzędu na stanowisku wyższego szczebla nie jest sędzią uprawnionym na podstawie art. 47b ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. – Prawo o ustroju sądów powszechnych do rozpoznawania spraw w dotychczasowym miejscu służbowym po dniu powołania i bez delegacji, o której mowa w art. 77 § 1 pkt 1 tej ustawy.”

„Co do zasady, jest dopuszczalne orzekanie przez sędziego sądu wyższej instancji w sądzie niższej instancji na podstawie delegacji określonej w art. 77 pkt 1 u.s.p.- stwierdził SN –  lecz zastosowanie tego mechanizmu jest uzależnione od wyrażenia zgody przez sędziego. Przyjęcie tezy, że na podstawie art. 47b § 4 u.s.p. sędzia awansowany miałby być zobowiązany do orzekania w sądzie niższej instancji, w którym utraciłby już jurysdykcję, prowadziłoby do wygenerowania instytucji swoistej, nietypowej i szczególnej quasi delegacji, niezależnej od zgody sędziego. Prowadziłoby to do kumulacji obowiązków orzeczniczych i pozostawałoby to w sprzeczności z zakresem jurysdykcji rzeczowej.”

Cytowana uchwała zapadła w odpowiedzi na zapytanie Sądu Okręgowego, który powziął wątpliwości, czy nie mamy do czynienia z nieważnością postępowania na podstawie art. 379 pkt 4 KPC), kiedy w składzie orzekającym Sądu Rejonowego zasiada sędzia powołany już do na stanowisku sędziego Sądu Okręgowego, a nie oddelegowany do pełnienia obowiązków sędziego w Sądzie Rejonowym. Ministerstwo Sprawiedliwości problemu nie widziało i wyraziło pogląd, że zmiana miejsca służbowego w rozumieniu art. 47b § 4 u.s.p. oznacza każdy przypadek, w wyniku którego dochodzi do zmiany miejsca służbowego, a więc i ten, który związany jest z aktem powołania do pełnienia urzędu na stanowisku sędziego w sądzie wyższego szczebla. Sąd Okręgowy stwierdził, że „pogląd wyrażony w pismach Ministerstwa Sprawiedliwości nie ma charakteru normatywnego i istnieją liczne argumenty przeciwstawiające się zastosowaniu tego stanowiska.” i zwrócił uwagę, że „zmiana miejsca służbowego może się dokonywać ze zmianą stanowiska lub bez takiej zmiany i te sytuacje nie mogą być taktowane analogicznie. Zasady wykładni oraz domniemanie racjonalności ustawodawcy wykluczają obronę tezy, że zakres użytego terminu jest inny w przypadku art. 47b § 4 u.s.p. oraz art. 55 § 3 zd. 2 u.s.p. […] z literalnej treści art. 47b § 4 u.s.p. nie można wywieść wniosku, że stanowi on normę prawną stanowiącą sui generis akt delegowania sędziego z mocy ustawy, do orzekania poza miejscem służbowym. Jego konstrukcja koreluje z regulacjami zawartymi w art. 75 i 77 u.s.p. i w tym zakresie wyraża tezę, która jest poprawna. Sąd Okręgowy podkreślił nadto, że gdyby uznać, że art. 47b § 4 u.s.p. zawiera sui generis delegację ustawową do rozpoznawania spraw poza zakresem rzeczowym określonym aktem powołania, to należałoby przyjąć, iż jest to jedyny przypadek delegowania sędziego bez jego zgody a nadto, że awans sędziego powoduje kumulację obowiązków orzeczniczych w co najmniej dwóch sądach, a więc taką sytuację jak zmiana miejsca służbowego będąca wynikiem orzeczenia kary dyscyplinarnej.

W uzasadnieniu uchwały Sąd Najwyższy stwierdził m.in, co następuje:

Przyczynę nieważności postępowania trzeba rozumieć szeroko jako obejmującą nie tylko orzekanie przez sąd w składzie innym, niż wynikający z przepisów ustawy, lecz także jako udział w składzie sądu osoby nieuprawnionej do orzekania. Może to być zatem nie tylko osoba nie mająca w ogóle uprawnień do orzekania lecz także osoba nie mająca uprawnień do orzekania w danej sprawie lub w danym sądzie.

Art. 45 Konstytucji RP wskazuje kryteria, którym powinien odpowiadać organ powołany do rozpoznawania sprawy. Powinien to być sąd właściwy, niezależny i bezstronny. Cechą ustrojową wymiaru sprawiedliwości jest prawo do sądu właściwego czyli takiego, który jest nie tylko właściwy do rozpoznania sprawy ze względu na uregulowania dotyczące jego właściwości miejscowej, rzeczowej i funkcjonalnej ale także orzekający we właściwym składzie i w zgodzie ze swoją kompetencją, a więc obsadzony przez sędziów, którzy dysponują należytą legitymacją swojej władzy jurysdykcyjnej w konkretnej sprawie.

Status sędziego, w tym przepisy dotyczące jego praw i obowiązków kształtują przepisy Konstytucji RP, w tym art. 178-191, tworzące ustrojową zasadę odrębności pozycji sędziego. Ustawodawca określa status sędziego posługując się kilkoma odrębnymi pojęciami – urząd sędziego, stanowisko sędziego, miejsce służbowe sędziego, stosunek służbowy sędziego oraz pozostawanie w służbie.

Przez urząd sędziego rozumie się pełnienie funkcji sędziego, a więc dysponowanie przez konkretną osobę władzą sądowniczą. Stanowisko sędziego oznacza wykonywanie urzędu w sądzie określonego szczebla i określa determinowany rangą tego sądu i przepisami ustaw procesowych rzeczowy zakres jurysdykcji (sąd rejonowy, okręgowy i apelacyjny).

Miejsce służbowe, zwane również siedzibą, oznacza konkretny sąd, który obejmuje obszar, w którym sędzia może sprawować władzę, a zatem określa zakres tej władzy, czyli obszar oraz rodzaj spraw wynikający z przepisów o właściwości rzeczowej.

Powołanie sędziego na podstawie art. 55 § 1 u.s.p. przez Prezydenta RP nadaje mu władzę sądowniczą, Prezydent wyznacza sędziemu miejsce służbowe, co wyznacza obszar jurysdykcyjny. Sędzia jest powoływany na określone stanowisko służbowe, które określa rzeczowy zakres jurysdykcji wynikający z przepisów postępowania cywilnego (art. 16 i 17 k.p.c.).

Sędzia sądu okręgowego nie może wykonywać jurysdykcji sędziego sądu rejonowego, chyba że ustawa jednoznacznie tak stanowi np. w przypadku delegacji sędziego. Rzeczowe zakresy władzy sądowniczej sędziów na różnych stanowiskach się wykluczają.

Zmiana rzeczowego zakresu władzy sądowniczej może nastąpić tylko przez zmianę stanowiska sędziego, przy czym zmiana stanowiska nie może być utożsamiana ze zmianą miejsca służbowego, bo zmiana miejsca służbowego może być dokonana bez zmiany stanowiska w trybie art. 55 § 3 zd. 2 u.s.p.

Podkreślić trzeba, że z zasadą orzekania sędziego w sądzie, w którym ma miejsce służbowe, korespondują zasady przywiązania sędziego do urzędu, nieprzenoszalności oraz niepołączalności, które oznaczają, że sędzia może wykonywać swoje obowiązki tylko w sądzie oraz że nie może być przenoszony z sądu do sądu bez swej zgody (art. 75 § 1 u.s.p.).

Zgodnie z art. 47b § 4 u.s.p., wprowadzonym art. 1 pkt 20 ustawy z dnia 12 lipca 2017 r. o zmianie ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych oraz niektórych innych ustaw (Dz. U. z 2017 r. poz. 1452), została wprowadzona zasada niezmienności składu, zgodnie z którą zmiana miejsca służbowego lub delegowanie do innego sądu oraz zakończenie delegowania nie stanowi przeszkody do podejmowania czynności w sprawach przydzielonych w dotychczasowym miejscu służbowym aż do ich zakończenia. Paragraf 5 tego przepisu umożliwia zwolnienie sędziego przez kolegium sądu właściwego dla nowego miejsca służbowego sędziego lub miejsca jego delegowania, na wniosek sędziego lub z urzędu, z obowiązku rozpoznania części lub wszystkich spraw.

Art. 47b u.s.p. nie ma w ogóle zastosowania do sytuacji zmiany miejsca służbowego na skutek awansu sędziego do sądu wyższej instancji, bo ogranicza się do zmiany miejsca służbowego w określonych w nim sytuacjach, a więc gdy mimo zmiany miejsca służbowego sędzia w dalszym ciągu orzeka jako sędzia sądów danego szczebla np. sędzia sądu rejonowego albo gdy sędzia zostaje delegowany na określony czas do innego sądu. Art. 47b § 4 u.s.p. nie zawiera sui generis delegacji ustawowej do rozpoznawania spraw poza zakresem rzeczowym określonym aktem powołania.

Nie dające się usunąć wątpliwości co do daty doręczenia powinny być rozstrzygane na korzyść jej adresata.

Zdarza się, niestety, że pracownik sekretariatu kancelarii nie zaktualizuje datownika i przystawi wczorajszą datę na potwierdzenie otrzymania poczty dzisiaj.  Adwokat, który o tym nie wie, składa potem pismo lub środek odwoławczy ostatniego dnia terminu, który sąd zwraca bądź odrzuca twierdząc na podstawie daty podanej na zwrotce, że zostało złożone jeden dzień za późno. Adwokat składa reklamację do operatora pocztowego chcąc wykazać, że w istocie korespondencję odebrano dzień później, ale reklamacja taka nie jest rozpatrywana. Takiej sytuacji dotyczy postanowienieSądu Najwyższego z dnia 22 marca 2019 r. (sygn. akt I CZ 118/17; publ. OSNC 2020, nr C) w sprawie, gdzie ten Sąd zwrócił się nawet do operatora o wyjaśnienie daty doręczenia adresatowi przesyłki, a operator odpowiedział, że „w związku z zakończeniem działalności listowej ustalenie daty doręczenia przesyłki nie jest możliwe”.

Sąd Najwyższy przypomniał, że dowodem doręczenia stronie pisma jest zwrotne potwierdzenie odbioru. Prawidłowo sporządzony dowód doręczenia, w zakresie, w jakim zawarte w nim oświadczenia pochodzą od doręczającego, jest dokumentem urzędowym, ale nie wyłącza to możliwości dowodzenia przez stronę, że doręczenie nie nastąpiło lub doszło do niego w innym terminie. Przy sprawdzaniu poprawności doręczenia sąd bada, czy przesyłka została doręczona stosownie do art. 131 i n. KPC oraz przepisów wykonawczych. (…) wobec rozbieżności między datą odbioru odnotowaną w dokumentacji prowadzonej przez wnioskodawczynię i datownikiem odciśniętym na potwierdzeniu odbioru, uzasadniało podjęcie czynności zmierzających do ustalenia rzeczywistej daty doręczenia w systemie operatora pocztowego. Wywiad przeprowadzony w tym zakresie przez Sąd Najwyższy okazał się bezskuteczny, odnotowania wymaga jednak – co stanowi fakt znany Sądowi Najwyższemu z urzędu – że weryfikacja taka, przeprowadzona w jednej z wcześniej rozstrzygniętych, analogicznych spraw z udziałem wnioskodawczyni, potwierdziła stawiany przez nią zarzut odciśnięcia na przesyłce niewłaściwego datownika, niezgodnego z datą doręczenia wynikającą z systemu informatycznego operatora.

W modelu opartym o zasadę oficjalności doręczeń odpowiedzialność za skuteczność i prawidłowość doręczenia ponosi sąd. W tym stanie rzeczy należało przyjąć, że wątpliwość wynikająca z niemożności zweryfikowania u operatora pocztowego prawidłowości daty doręczenia stwierdzonej datownikiem na zwrotnym potwierdzeniu odbioru i przedstawienia przez wnioskodawczynię wiarygodnych dokumentów wskazujących na inną datę doręczenia, powinna zostać rozstrzygnięta na korzyść wnioskodawczyni.

Doprowadziło to Sąd Najwyższy do następującej tezy:

Nie dające się usunąć wątpliwości co do daty doręczenia, spowodowane niemożnością zweryfikowania datownika odciśniętego na formularzu potwierdzenia odbioru w systemie informatycznym operatora pocztowego, powinny być rozstrzygane na korzyść adresata przesyłki.

Pytania do kandydatów na stanowisko Prezesa Naczelnej Rady Adwokackiej.

Termin Krajowego Zjazdu Adwokatury został przesunięty z listopada 2020 roku na marzec przyszłego roku. Wydaje się, że Naczelna Rada Adwokacka wybrała takie rozwiązanie, odmienne niż u radców prawnych, przede wszystkim wobec braku pewności, iż do listopada we wszystkich izbach odbyłyby się zgromadzenia niezbędne do wyboru delegatów na zjazd.

Mamy zatem pięć miesięcy do wyborów prezesa Naczelnej Rady Adwokackiej i – jak się wydaje – trzech kandydatów: dotychczasowego prezesa – Jacka Trelę, redaktora naczelnego „Palestry”, profesora nauk prawnych i dziekana z Poznania – Macieja Gutowskiego i członka NRA obecnej kadencji – Przemysława Rosati. Wszyscy trzej wymienieni adwokaci są członkami Naczelnej Rady Adwokackiej i doświadczonymi (choć z różnym stażem) działaczami samorządowymi, mogę zatem jako potencjalny delegat na zjazd i ich wyborca zadać im trzy następujące pytania:

  1. co Pan zrobił, aby adwokaci opodatkowani ryczałtowo z tytułu wykonywania wolnego zawodu nie płacili wyższego o 2% podatku niż osoby bez zawodowych uprawnień za świadczenie usług prawnych (vide: poprzedni post)?
  2. czy jest Pan za przymusem adwokackim w sprawach cywilnych w sądach okręgowych i apelacyjnych, a jeśli tak, to jakie działania Pan podjął na rzecz wprowadzenia takiego przymusu?
  3. jakie działania Pan podjął bądź zainicjował w celu podwyższenia stawek wynagrodzenia adwokackiego za prowadzenie spraw z urzędu?

Na usta ciśnie się znacznie więcej pytań np. o reakcję kandydatów na zmiany procedury cywilnej, na drakońskie podwyższenie opłat sądowych, na podwójne opodatkowanie popularnej wśród prawników spółki komandytowej czy na znaczące utrudnienia wykonywania zawodu w sądach. Oby można było je postawić nie tylko online, ale i w tzw. realu.

Ryczałt podatkowy dla adwokatów wyższy 2% niż ryczałt dla prawników bez uprawnień zawodowych.

Wg projektu ustawy o zmianie ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych, ustawy o zryczałtowanym podatku dochodowym od niektórych przychodów osiąganych przez osoby fizyczne oraz niektórych innych ustaw (dalej: Projekt),  krytykowanemu głównie z powodu zapisów o podwójnym opodatkowaniu spółek komandytowych (zob. poprzedni post), adwokaci, radcowie prawni, notariusze i rzecznicy patentowi, którzy wykonując zawód samodzielnie uzyskali w poprzednim roku podatkowym przychody do 250 tysięcy Euro (po zmianie ustawy do 2 mln Euro !!!) będą mogli opodatkować się zryczałtowanym podatkiem dochodowym. Wynikać to będzie ze zmiany art. 4 pkt 11 ustawy z dnia 20 listopada 1998r. o zryczałtowanym podatku dochodowym od niektórych przychodów osiąganych przez osoby fizyczne polegającej na rozszerzeniu listy wolnych zawodów o zawody adwokata, radcy prawnego, notariusza, rzecznika patentowego, doradcy podatkowego i doradcy restrukturyzacyjnego.

Ryczałt podatkowy ma wynosić 17% kwoty osiąganych przychodów w zakresie wolnych zawodów. Rozwiązanie to przedstawiane jest jako przywilej dla prawniczych profesjonalistów. Jeśli tak, to tym większym przywilejem ustawodawca obdarzy prawników nie posiadających zawodowych uprawnień. Zgodnie bowiem z art. 12 ust. 1 pkt 2) lit. l) tego samego projektu tej samej ustawy przewiduje się, że ryczałt od przychodów ewidencjonowanych w przypadku przychodów ze świadczenia usług „prawnych, rachunkowo-księgowych i doradztwa podatkowego (PKWiU dział 69), innych niż świadczonych w ramach wolnych zawodów” ma wynosić 15% przychodów ze świadczenia tych usług. A zatem adwokaci płacić mają 17%, a prawnicy bez uprawnień – 15% przychodu czyli 2% mniej.

Co na to organy adwokatury? Może warto powalczyć choćby o ujednolicenie tej stawki na poziomie 15%?

Rychły koniec spółki komandytowej

Na stronie internetowej Rządowego Centrum Informacji ukazał się projekt ustawy zmieniającej od 1 stycznia 2021 roku m.in.  przepisy o podatku dochodowym tak od osób fizycznych, jak i od osób prawnych. Według tego projektu spółki komandytowe mają zostać opodatkowane podatkiem dochodowym CIT jak osoby prawne w wysokości – w zależności od kwoty przychodu – 9% (jako tzw. „mały podatnik” czyli według projektu z przychodem do 2 mln EURO rocznie) lub 19% (przy przychodzie rocznym ponad 2 mln EURO), zaś dochody wspólników tej spółki 19% podatkiem od osób fizycznych PIT.

Finansowy efekt podwójnego opodatkowania ma być w przypadku komplementariuszy złagodzony możliwością odliczenia przez nich od kwoty swojego podatku dochodowego odpowiedniej do ich udziału w zysku spółki części podatku CIT uiszczonego uprzednio przez spółkę komandytową (jak od 2014 roku w spółce komandytowo-akcyjnej). Odliczenia tego można będzie jednakże dokonać dopiero po zakończeniu roku obrotowego, co oznacza że zaliczki z zysku pobierane przez komplementariuszy w ciągu roku powinny być pomniejszane o zaliczki podatkowe na potrzeby podatku dochodowego od osób fizycznych. Innymi słowy komplementariusze mają kredytować Skarb Państwa przez cały rok podatkowy płacąc zaliczki podatkowe od wypłacanych im zaliczek z zysku, a dopiero po zakończeniu roku i po potrąceniu swego podatku rocznego PIT z częścią uiszczonego podatku rocznego CIT będą mogli ubiegać się o zwrot nadpłaconego podatku PIT.

Z podatku PIT ma być zwolniony 50% przychód komandytariuszy z tytułu zysku w spółce komandytowej, nie więcej jednak niż 60 tys. zł. w danym roku podatkowym. Dotyczy to jednakże komandytariuszy , którzy: 1) nie posiadają bezpośrednio lub pośrednio co najmniej 5% udziałów (akcji) w spółce posiadającej osobowość prawną lub spółce kapitałowej w organizacji będących komplementariuszem w tej spółce komandytowej lub 2) nie są członkami zarządu: a) spółki posiadającej osobowość prawną lub spółki kapitałowej w organizacji będących komplementariuszem w tej spółce komandytowej, lub b) spółki posiadającej bezpośrednio lub pośrednio co najmniej 5% udziałów (akcji) w spółce posiadającej osobowość prawną lub spółce kapitałowej w organizacji będących komplementariuszem w tej spółce komandytowej, lub 3) nie są podmiotami powiązanym z członkiem zarządu lub wspólnikiem spółki posiadającej bezpośrednio lub pośrednio co najmniej 5% udziałów (akcji) w spółce posiadającej osobowość prawną lub spółce kapitałowej w organizacji będących komplementariuszem w tej spółce komandytowej.

Zmiany uzasadniane są potrzebą uszczelnienia systemu podatkowego, potrzebą ukrócenia optymalizacji podatkowej szczególnie w odniesieniu do tzw. spółek nieruchomościowych i „nadmiarem” spółek komandytowych w Polsce (w 2019 roku było prawie 60 tys. takich spółek). Obawiam się, że doprowadzą jednakże do rychłego wyczerpania formuły spółki komandytowej jako popularnego wehikułu działalności gospodarczej w średnim i małym rozmiarze.