W Dzienniku Ustaw z 28 listopada 2020r. opublikowano jednocześnie dwie kolejne „ustawy covidowe” – pod pozycją 2112 ustawę z 28 października 2020r. i pod pozycją 2113 ustawę późniejszą, choć datowaną na ten sam dzień tj. 28 października. Jak donosi prasa, publikację ustawy przyjętej wcześniej opóźniono, żeby zdążyć z jej „poprawieniem” niezbędnym po „poselskich błędach w głosowaniu”. Opóźnienie publikacji pozostawię bez komentarza jako prawdopodobny delikt konstytucyjny. Nie zamierzam też pochylać się nad losem tych medyków, którym najpierw przyznano, a potem odebrano dodatkowe wynagrodzenie, bo – choć mi ich szkoda – są na to inne fora. Zamierzam uronić łzę nad polskim ustawodawcą, który sprawia teraz wrażenie nie tylko nieprzewidywalnego, ale i nieuważnego.
Oto bowiem – troska o pozbawienie medyków podstawy prawnej do uzyskania dodatkowego wynagrodzenia tak zajęła ustawodawcę, że w zmienianej wciąż ustawie z 5 grudnia 2008 roku o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi pozostawiono dwa różne artykuły 48a – jeden przewidujący kary pieniężne za niestosowanie się do nakazów, zakazów lub ograniczeń w stanie zagrożenia epidemicznego lub stanu epidemii, i drugi – o pobieraniu materiału z górnych dróg oddechowych w celu wykonania testu diagnostycznego. Nie wiemy, czy obowiązuje tylko jeden z nich (późniejszy?), czy obowiązują obydwa? Wszyscy ukarani na podstawie art. 48a mogą teraz argumentować, że de lege lata do wystawienia mandatu czy wymierzenia kary nie ma podstawy prawnej. Stan niepewności godzi nie tylko w bezpieczeństwo obrotu prawnego, ale przede w zwykłych ludzi. Rzeczą praktyków: sędziów, adwokatów, radców prawnych, jak i policjantów czy prokuratorów jest stosować prawo. Aby to należycie czynić, trzeba wszakże mieć pewność, czy i jakie prawo obowiązuje.
Każdy obywatel, a podatnik w szczególności ma prawo oczekiwać, by jego Państwo traktowało go poważnie, a ustawodawca był racjonalny. Drodzy Wybrańcy Narodu, wykonywanie mandatu poselskiego to nie tylko wpatrywanie się w łopocące flagi na uroczystościach i błyskotliwe polemiki, ale przede wszystkim rzetelna praca legislacyjna. A tego w tym przypadku zabrakło.